Serwis Internetowy Portal Orzeczeń używa plików cookies. Jeżeli nie wyrażają Państwo zgody, by pliki cookies były zapisywane na dysku należy zmienić ustawienia przeglądarki internetowej. Korzystając dalej z serwisu wyrażają Państwo zgodę na używanie cookies , zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

II AKa 257/20 - uzasadnienie Sąd Apelacyjny w Szczecinie z 2021-01-14

Sygn. akt II AKa 257/20

1

2WYROK

2.1W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 14 stycznia 2021 r.

3Sąd Apelacyjny w Szczecinie II Wydział Karny w składzie:

4 Przewodniczący: SSA Janusz Jaromin

5 Sędziowie: SA Piotr Brodniak

6 SA Andrzej Olszewski

7 SA Maciej Żelazowski

8 SO del. do SA Jacek Szreder (spr.)

9 Protokolant: st. sekr. sądowy Karolina Pajewska

10przy udziale prokuratora Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wlkp. Dariusza
Domareckiego

11po rozpoznaniu w dniu 14 stycznia 2021 r. sprawy

12I. H., M. D. i D. D. (3)

oskarżonych z art. 148 § 1 kk i innych

13na skutek apelacji wniesionych przez obrońców oskarżonych

14od wyroku Sądu Okręgowego w Gorzowie Wlkp.

15z dnia 3 lipca 2020 r. sygn. akt II K 215/19

I.  zmienia zaskarżony wyrok w ten sposób, że:

16- uchyla w stosunku do oskarżonych M. D. i D. D. (3) orzeczenia o karach łącznych pozbawienia wolności zawarte odpowiednio w pkt. V i VIII jego części dyspozytywnej,

17- uniewinnia oskarżonego M. D. od popełnienia przestępstwa opisanego w pkt. IV jego części wstępnej, zaś oskarżonego D. D. (3) od popełnienia przestępstwa opisanego w pkt. VI jego części wstępnej,

18- z opisu czynu ujętego w pkt. III jego części wstępnej eliminuje ustalenie, że oskarżony M. D. zadał osobiście co najmniej dwie rany kłute nożem,

19- uchyla zawarte odpowiednio w pkt. VI i IX jego części dyspozytywnej orzeczenia o możliwości skorzystania przez oskarżonych M. D. oraz D. D. (3) z warunkowego zwolnienia po odbyciu kar 20 lat pozbawienia wolności,

20- uchyla wynikające z pkt. X jego części dyspozytywnej orzeczenia o zasądzeniu od oskarżonych M. D. i D. D. (3) solidarnie na rzecz A. M. zadośćuczynienia w kwocie 50.000 (pięćdziesięciu tysięcy) złotych i eliminuje z tego rozstrzygnięcia słowo „solidarnie”,

21- zawarte w pkt. XII i XIII jego części dyspozytywnej orzeczenia o zaliczeniu oskarżonym M. D. oraz D. D. (3) okresów ich rzeczywistego pozbawienia wolności odnosi do kar pozbawienia wolności orzeczonych w stosunku do nich odpowiednio w pkt. IV tiret pierwszy i w pkt. VII tiret pierwszy tej samej części wyroku,

22- ustala, że wyrokiem Sądu Okręgowego w Warnie nr 101/96 I. H. skazany został na karę 20 lat pozbawienia wolności,

23- ustala jako prawidłowe brzemiennie drugiego członu nazwiska oskarżonego M. D.I.” zamiast „I.”;

II.  w pozostałym zakresie zaskarżony wyrok utrzymuje w mocy;

III.  zwalnia wszystkich oskarżonych od ponoszenia na rzecz Skarbu Państwa wydatków związanych z postępowaniem odwoławczym, z tym iż ustala, że koszty procesu w sprawie w części uniewinniającej M. D. i D. D. (3) ponosi Skarb Państwa, a nadto zwalnia oskarżonych M. D. i D. D. (3) od opłaty za obie instancje, zaś oskarżonego I. H. od opłaty za postępowanie drugoinstancyjne.

SSA Piotr Brodniak SSA Janusz Jaromin SSA Andrzej Olszewski

SSO (del.) Jacek Szreder SSA Maciej Żelazowski

UZASADNIENIE

Formularz UK 2

Sygnatura akt

II AKa 257/20

Załącznik dołącza się w każdym przypadku. Podać liczbę załączników:

2

1.  CZĘŚĆ WSTĘPNA

0.11.1. Oznaczenie wyroku sądu pierwszej instancji

Wyrok Sądu Okręgowego w Gorzowie Wlkp. z dnia 3 lipca 2020 r., sygn. akt II K 215/19

0.11.2. Podmiot wnoszący apelację

☐ oskarżyciel publiczny albo prokurator w sprawie o wydanie wyroku łącznego

☐ oskarżyciel posiłkowy

☐ oskarżyciel prywatny

☒ obrońca

☐ oskarżony albo skazany w sprawie o wydanie wyroku łącznego

☐ inny

0.11.3. Granice zaskarżenia

0.11.3.1. Kierunek i zakres zaskarżenia

☒ na korzyść

☐ na niekorzyść

☒ w całości

☐ w części

co do winy

co do kary

co do środka karnego lub innego rozstrzygnięcia albo ustalenia

0.11.3.2. Podniesione zarzuty

Zaznaczyć zarzuty wskazane przez strony w apelacji

art. 438 pkt 1 k.p.k. – obraza przepisów prawa materialnego w zakresie kwalifikacji prawnej czynu przypisanego oskarżonemu

art. 438 pkt 1a k.p.k. – obraza przepisów prawa materialnego w innym wypadku niż wskazany
w art. 438 pkt 1 k.p.k., chyba że pomimo błędnej podstawy prawnej orzeczenie odpowiada prawu

art. 438 pkt 2 k.p.k. – obraza przepisów postępowania, jeżeli mogła ona mieć wpływ na treść orzeczenia

art. 438 pkt 3 k.p.k. błąd w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę orzeczenia,
jeżeli mógł on mieć wpływ na treść tego orzeczenia

art. 438 pkt 4 k.p.k. – rażąca niewspółmierność kary, środka karnego, nawiązki lub niesłusznego zastosowania albo niezastosowania środka zabezpieczającego, przepadku lub innego środka

art. 439 k.p.k.

brak zarzutów

0.11.4. Wnioski

uchylenie

zmiana

2.  Ustalenie faktów w związku z dowodami przeprowadzonymi przez sąd odwoławczy

0.12.1. Ustalenie faktów

0.12.1.1. Fakty uznane za udowodnione

Lp.

Oskarżony

Fakt oraz czyn, do którego fakt się odnosi

Dowód

Numer karty

1.

I. H.

Niekaralność sądowa na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej

Informacja z Kartoteki Karnej Krajowego Rejestru Karnego

2184

2.

D. D. (3)

Niekaralność sądowa na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej

Informacja z Kartoteki Karnej Krajowego Rejestru Karnego

2183

3.

M. D.

Niekaralność sądowa na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej

Informacja z Kartoteki Karnej Krajowego Rejestru Karnego

2185

0.12.1.2. Fakty uznane za nieudowodnione

Lp.

Oskarżony

Fakt oraz czyn, do którego fakt się odnosi

Dowód

Numer karty

2.1.2.1.

0.12.2. Ocena dowodów

0.12.2.1. Dowody będące podstawą ustalenia faktów

Lp. faktu z pkt 2.1.1

Dowód

Zwięźle o powodach uznania dowodu

2.2.1,2,3

Informacja z Kartoteki Karnej Krajowego Rejestru Karnego

Dokumenty wystawione przez organ urzędowy, w zakresie jego kompetencji, ich treść nie budziła żadnych zastrzeżeń, nie była sprzeczna z ustaleniami drugoinstancyjnymi.

0.12.2.2. Dowody nieuwzględnione przy ustaleniu faktów
(dowody, które sąd uznał za niewiarygodne oraz niemające znaczenia dla ustalenia faktów)

Lp. faktu z pkt 2.1.1 albo 2.1.2

Dowód

Zwięźle o powodach nieuwzględnienia dowodu

STANOWISKO SĄDU ODWOŁAWCZEGO WOBEC ZGŁOSZONYCH ZARZUTÓW i wniosków

Lp.

Zarzut

3.1.

I. Co do apelacji obrońcy oskarżonych M. D. i D. D. (3):

Obraza przepisów:

a./ art. 4 kpk, art. 7 kpk oraz art. 424 § 1 pkt 1 kpk

- wynikającą z dowolnej, arbitralnej, dokonanej z przekroczeniem granic swobodnej oceny dowodów ocenie materiału dowodowego zgromadzonego w toku postępowania, a w szczególności zeznań podstawowego świadka -pokrzywdzonej A. M., której stanowisko w świetle zapisu monitoringu, protokołu oględzin miejsca zdarzenia oraz opinii anatomopatologa, wyjaśnień oskarżonych nie pozwala na przyjęcie przebiegu wydarzeń w sposób ustalony przez sąd ( zamiar zabójstwa K. A. i usiłowania zabójstwa A. M. )

b./ art. 2 § 2 kpk w zw. z art. 413 § 2 pkt 1 kpk w zw. z art. 424 § 1 pkt 1 kpk

- wynikającą ze sprzeczności istotnych ustaleń sądu z treścią stawianych i przypisanych oskarżonym czynów, a w szczególności M. D. gdzie z jednej strony przyjęto, że indywidualnie zadał on pokrzywdzonemu co najmniej 2 ciosy nożem, podczas gdy w ustaleniach stanu faktycznego sprawy brak jest takiego ustalenia, a zadanie owych 2 ciosów nożem przypisano jego współoskarżonemu bratu D. D. (3)

☐ zasadny

☒ częściowo zasadny

☐ niezasadny

3.2

Błąd w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę skarżonego wyroku, a mający wpływ na jego treść - polegający na bezzasadnym przyjęciu, że ;

a./ oskarżeni M. D. oraz D. D. (3) udali się na miejsce zdarzenia z zamiarem usiłowania zabójstwa wobec A. M. i brali w tym udział

b./ oskarżeni M. D. oraz D. D. (3) udali się na miejsce zdarzenia z zamiarem zabójstwa K. A. i uderzając go nożami po całym ciele brali udział w dokonaniu tego czynu

c./ oskarżeni działali w ramach uzgodnionego podziału ról, gdzie nadto I. H. polecił zajęcie się K. A. co miało ułatwić mu atak na A. M.

☐ zasadny

☒ częściowo zasadny

☐ niezasadny

3.3

Rażąca niewspółmierność - surowość orzeczonych wobec obu w/w oskarżonych kar pozbawienia wolności - wynikającą z zachwiania proporcji pomiędzy
dokonaną oceną stopnia ich zawinienia, rodzaju zamiaru i momentu jego powstania, stopnia społecznej szkodliwości czynów oskarżonym przypisanych
a potrzebą sprawiedliwej odpłaty, a także w kontekście okoliczności odpowiedzialność karną oskarżonych łagodzących w postaci braku pierwotnego zamiaru zabójstwa, przystąpienia do pobicia K. A. pod wpływem prośby/polecenia swego ojca, pod wpływem którego pozostają, szczerej deklaracji braku poczucia krzywdy po stronie pokrzywdzonej A. M., szczerej skruchy wyrażonej i przeprosin wobec rodziny pokrzywdzonego wyrażonej w toku postępowania

☐ zasadny

☐ częściowo zasadny

☒ niezasadny

3.4

II. Co do apelacji oskarżonego I. H.:

Błąd w ustaleniach faktycznych stanowiących jego podstawę co do obu zarzucanych oskarżonemu czynów i mający wpływ na jego treść, a polegający na uznaniu winy oskarżonego w zakresie obu zarzutów aktu oskarżenia, pomimo poważnych wątpliwości w tym względzie, wynikających z całego zebranego w sprawie materiału dowodowego.

( art. 437 pakt 3 kpk)

☐ zasadny

☐ częściowo zasadny

☒ niezasadny

Zwięźle o powodach uznania zarzutu za zasadny, częściowo zasadny albo niezasadny

Kierunek apelacji wywiedzionych przez obrońców wszystkich oskarżonych, treść podniesionych w nich zarzutów, charakter przedstawionych na ich poparcie argumentacji, pozwolił Sądowi Apelacyjnemu na ich łączne omówienie w szerokim zakresie, a to tym bardziej, że bracia D. i ich ojciec wszystkich zarzucanych im przestępstw mieli dopuścić się wspólnie i w porozumieniu.

W pierwszym rzędzie podkreślić należy, iż przedmiotowa sprawa wyłącznie pozornie posiadała charakter skomplikowanej, złożonej dowodowo. Rzecz w tym, iż zabezpieczone zapisy monitoringu z miejsca zdarzenia pozwalały w istocie na pewną, jednoznaczną, nie pozostawiającą żadnego marginesu wątpliwości rekonstrukcję przebiegu obu zdarzeń objętych procesowym zainteresowaniem sądów I i II instancji, wyświetlenie roli każdego ze sprawców, zidentyfikowanie ich czynności sprawczych, a wreszcie, rzec można przede wszystkim, a to zarówno z racji poglądów forsowanych na tę okoliczność przez autorów obu apelacji, jak też jednak nie sprostania w tej płaszczyźnie przez prokuratora, który sporządził akt oskarżenia, ale też przez sąd ad meriti, wyzwaniom intelektualnym, na zdemaskowanie zamiarów I. H., D. D. (3) i M. D. (ściśle mówiąc po stronie tych dwóch ostatnich także brak zamiaru popełnienia przestępstwa usiłowania zabójstwa na szkodę A. M.).

Wstępnie z tej perspektywy odnotować wypada, iż wyczerpujące, maksymalne wykorzystanie wartości dowodowej zapisów monitoringu wymagało żmudnej, czasochłonnej, powielanej po wielokroć pracy, odtwarzania w sposób powtarzalne zarówno treści utrwalonych na plikach (...) z (...) i (...) – odpowiednio (w obu przypadkach były to drugie pliki spośród tych znajdujących się na nośniku znajdującym się na k. 490 akt sprawy – odpowiednio od 39:38 min. i 39:27 min.) oraz na pliku zawartym na nośniku z k. 80 akt sprawy (tu od jego 14:30 min., zresztą znacznie lepszej jakości), analizowania ich zawartości we wzajemnym ścisłym powiązaniu, nieustannego porównania z perspektywy pozostałych do tych wcześniejszych, skupienia się zarówno na obrazie całego zdarzenia, następnie dwóch toczących się równolegle, finalnie ponownie na jednym, kiedy I. H., po zakończeniu ataku na pokrzywdzona kobietę, dołączył do pozostałych napastników, jaki poszczególnych uczestnikach przedmiotowe go zajścia. Rozpatrywane zdarzenie miało charakter gwałtowny, bardzo dynamiczny, wieloosobowy, w jego trakcie sprawcy i ofiary przemieszczali się, żadna z kamer nie objęła go w pełnym zakresie. Wiązało się to z koniecznością fragmentarycznej projekcji zapisów, indywidualnego wyodrębnienia każdego z uczestników, powracania do momentów już odtwarzanych po zapoznaniu się z tymi późniejszymi, oglądania zapisanych obrazów z monitoringu (liczba mnoga uzasadniona jest ilością kamer, a przede wszystkim polem, które obejmowały) zarówno w normalnym tempie, jak i zwolnionym (tu poglądowo można wspomnieć, iż w ocenie Sądu Apelacyjnego tylko ta czynność, a obejmowała ona przecież około 20 sekund zapisu, wymagała poświęcenia przynajmniej 5-6 godzin czasu).

Rzecz jasna wykorzystanie pełnego potencjału zabezpieczonego monitoringu generowane było wykreśleniem kręgu osób uczestniczących w rozpatrywanym zdarzeniu (w istocie podzielić można je na dwa ze sobą czasowo i topograficznie splecione), ustaleniem ich cech zewnętrznych, w szczególności ubiorów i sylwetki, w sposób umożliwiający ich indywidualne wyodrębnienie w poszczególnych zapisach obrazów, zidentyfikowanie u każdego ze sprawców, a poniekąd także przynajmniej niektórych czynności sprawczych, w oparciu o pozostałe dowody, w istocie głównie o charakterze osobowym.

Bezdyskusyjnie zapisy monitoringu otworzyły bardzo szeroką drogę do skorzystania z szansy obejrzenia rozpatrywanego zdarzenia w zasadzie w czasie rzeczywistym, właściwie wręcz w trybie filmu dokumentalnego, czy reportażu (nawet w dobie wszechobecnego monitorowania życia i publicznego, i prywatnego w postępowaniach karnych sposobność taka nie jest rozpowszechniona). Pozwoliły one na wychwycenie wszystkich okoliczności o charakterze istotnym, jak i tych nabierających takiego znaczenia dopiero w powiązaniu z innymi, a na domiar tego realizowanie tego procesu po wielokroć, powtarzanie go w niezbędnym zakresie, aż do momentu zidentyfikowania zupełnego katalogu szczegółów zarejestrowanych przez kamery monitoringu. Na koniec stanowiły one najlepsze ze wszystkich potencjalnych źródło weryfikacji pozostałych dowodów, które zostały ostatecznie zgromadzone, powiązania z tymi, które swoje odbicie w zarejestrowanych obrazach znalazły, zdyskwalifikowania zaś tych, których potwierdzenia w nich odnaleźć nie sposób. Omówienie rzeczywistego zatem przebiegu przedmiotowego zdarzenia (zdarzeń), ustalenie tego, co z zapisów monitoringu wynika, a z perspektywy zawartości aktu oskarżenia (i apelacji wniesionej na korzyść M. D. i D. D. (3)) także i tego, czego doprawdy próżno w nich szukać, poprzedzić należy zatem kwestia identyfikacji wszystkich napastników (tożsamość pokrzywdzonych nie budziła wątpliwości), pozostałe bowiem rozważenia Sądu Apelacyjnego, w istocie obejmujące odniesienie się do wszystkich wiodących zarzutów podniesionych w obu apelacjach, stanowić będą swego rodzaju komentarz zapisów monitoringu.

Sąd Okręgowy dysponował na tę okoliczność bogatym materiałem dowodowym, na jego podstawie krąg ten wyznaczył w sposób całkowicie bezbłędny, pozbawiony jakiegokolwiek pierwiastka nieprawidłowości niejednoznaczności, po prostu najmniejszych choćby wątpliwości.

Zaczynając od braci M. D. i D. D. (3) odnotować wypada najpierw, iż na swoją obecność na miejscu zdarzenia wskazali wyraźnie oni sami, zidentyfikowali też I. H., który znalazł się poza nawiasem przedmiotowego postępowania karnego, choć oczywiście już swoje zaangażowanie w przestępstwo popełnione na szkodę K. A. przedstawiali niewiarygodnie, w sposób nie odpowiadający pierwszoinstancyjnym ustaleniom faktycznym, przede wszystkim jednak oderwany od treści zapisanych na monitoringu.

Rzecz jednak w tym, iż obaj zdemaskowali na miejscu przestępstwa także swojego ojca I. H.M. D. w toku przesłuchania w postępowaniu przygotowawczym, po odtworzeniu monitoringu, wprost i kategorycznie, D. D. (3) natomiast pośrednio, podejmując próbę zmarginalizowania własnej odpowiedzialności, wskazując na rzekomą próbę przerwania przez tego oskarżonego ataku na pokrzywdzonego K. A.. M. D. wyjaśnił pierwotnie w toku pierwszego przesłuchania w charakterze podejrzanego, iż jego ojciec na miejscu zdarzenia wysiadł z samochodu razem z mężczyznami z którymi przyjechał “i oni byli bliżej dziewczyny”, Następnie zaś, po okazaniu mu zapisu monitoringu zabezpieczonego w dniu 15 maja 2019r. (...) (aktualnie nośnik je zawierające przechowywane jest na k. 490 akt sprawy) stwierdził, iż do pokrzywdzonych podchodzili on, jego tata, I. i brat D., a dalej, że „nas później nie widać a przy A. M. jest mój tata – tak mi się wydaje, bo był wtedy z nami i widać jak tata uderza A. M., ale nie wiadomo czym”.

Z kolei D. D. (3) podniósł w swojej relacji z postępowania przygotowawczego, iż ojciec doszedł do pozostałych napastników, miał ich wezwać do zakończenia ataku, a następnie ewakuować się wraz z nimi z miejsca zdarzenia odjeżdżając samochodem bez innych osób, które wcześniej uciekły.

W pierwszym wszakże rzędzie tożsamość napastników w sposób kategoryczny, jednoznaczny zdemaskowała pokrzywdzona A. M., która ich wszystkich wcześniej znała, obserwowała nawet ich zbliżanie się do siebie, miała niczym nie zakłóconą jeszcze wówczas możliwość obserwacji tej fazy zajścia. Ostatecznie doszło do ataku na jej osobę tylko ze strony I. H., był on dość rozciągnięty w czasie, w jego toku zadano jej dwie rany kłute nożem, po jego zakończeniu zaś w żadnym bezpośrednim zwarciu z kimkolwiek innym nie brała już udziału. W konsekwencji wszystkie czynności sprawca w stosunku do niej zrealizował jeden mężczyzna, a z racji zachowania przez nią świadomości, podjęcia obrony polegającej na próbie wyrwania się sprawcy, do żadnej pomyłki w tej płaszczyźnie z jej strony nie mogło dojść.

Bezpośrednio po zbiegnięciu napastników, z telefonu należącego do K. A. skontaktowała się ona z jego kuzynem K. B., następnie zaś z bratem pokrzywdzonego A. P. - obu poinformowała wprost o ataku podjętym na nią i K. A. przez I. H., identyfikowanego przez nią jako osoba posługująca się pseudonimem (...), wraz z innymi napastnikami i skutkach napadu, które były udziałem ich obojga.

Pokrzywdzona niezmiennie wskazywała na tego oskarżonego zarówno na miejscu zdarzenia, jak i później wszystkim osobom z jej środowiska, które odwiedziły ją w szpitalu, bądź kontaktowały się z nią telefonicznie, przede wszystkim jednak okoliczność tę tak przedstawiała konsekwentnie, niezmiennie, w sposób niezachwiany, w trakcie składania zeznań w przedmiotowym postępowaniu, zidentyfikowała wówczas też pozostałych napastników podkreślając jednak, iż ich ataku na K. A. nie obserwowała i nie byłam w stanie przedstawić czynności, które oni przedsięwzięli (już tylko ta okoliczność świadczy o jej krytycyzmie, komunikowaniu wyłącznie tego, czego osobiście doświadczyła).

Na koniec, choć już tylko subsydiarnie, wypada odnotować dla porządku, iż na jednym z noży zabezpieczonych na miejscu zdarzenia stwierdzone ślady krwi D. D. (3), co dodatkowo, w sposób samoistny, na jego udział w zajściu, zresztą przecież niekwestionowany, też wskazuje.

Z tej perspektywy zeznania Y. M. posiadanią już znaczenie dosyć wtórne, wchodź w ostatecznym rozrachunku, w zakresie potwierdzonym innymi dowodami, okazują się przydatne dla odtworzenia niektórych aspektów rozpatrywanych zdarzeń.

W tym już jednak miejscu podkreślić należy, iż zarówno autor aktu oskarżenia, jak i Sąd ad meriti, wartość dowodową relacji tego świadka przeszacowali, nadali jej zdecydowanie zbyt dużą rangę, utracili z pola swego widzenia, iż źródło tych zeznań stanowił w istocie przekaz pochodzący od I. H..

Tymczasem ten ostatni forsował w niniejszym postępowaniu linię obrony opartą li tylko na zaprzeczeniu swojemu udziałowi w ataku na kogokolwiek z pokrzywdzonych, rzekomo przymusowym jego przyjeździe na miejsce przestępstwa, kwestionowaniu relacji M. D., w której rozpoznał on na monitoringu swego ojca i w nim upatrywał napastnika zadającego uderzenia A. M. deklarowaniu, że syn może być schizofrenikiem, więc nie wiedział co mówi (opinia sądowo-psychiatryczną tego nie potwierdziła), czy też był zastraszany (instrumentów temu służących nie przywołał, a akta sprawy na ich istnienie nie wskazują), a uwieńczoną twierdzeniem, że na zapisie monitoringu nie rozpoznaje samego siebie.

Bezsprzecznie zatem I. H. informacje na potrzeby tego świadka w zaawansowany sposób reglementował, a w konsekwencji żadną miarą, opierając się na nich, nie sposób budować obrazu tak przebiegu całego zajścia, jak i przede wszystkim, demaskować zamiaru poszczególnych sprawców.

I. H. mógł się podzielić z Y. M. refleksją, iż źle się stało, że A. M. przeżyła (a w istocie ta okoliczność pozwoliła na bardzo szybkie ustalenie sprawców i zabezpieczenie całego szeregu istotnych dowodów), wyrazić żal, złość z powodu pozostawienia jej przy życiu po ataku, w wyniku którego mogła je stracić (oskarżony bezsprzecznie nieuchronne wystąpienie takiego skutku zakładał, skoro zadał jej dwa ciosy nożem w brzuch). Rzecz natomiast w tym, że na tej podstawie nie można przyjąć koncepcji o objęciu swoim zamiarem przez pozostałych napastników czynności sprawczych I. H., które podjął on w stosunku do A. M. (szerzej o tym nieco dalej), odzwierciedlonej tak aktem oskarżenia, jak i zaskarżonym wyrokiem tezy, że doszło do podziału ról pomiędzy sprawcami, stosownie do którego bracia D. i I. H. mieli uczestniczyć w usiłowanie zabójstwa pokrzywdzonej poprzez odciągnięcie drugiej ofiary (znowu obszerniej o tym w późniejszych rozważaniach).

Nie ulega natomiast wątpliwości, iż I. H. był w stanie przekazać świadkowi informacje, które pozycjonowały go w warunkach więziennych jako osobę budząca respekt, niebezpieczna, stojącą wysoko w hierarchii przestępczej, potwierdzić swoją aktywną rolę w rozpatrywanym zajściu (tu można choćby poglądowo przywołać przechwałkę, bo tak należy tę wypowiedź odczytywać, iż jeden z zadanych przez niego ciosów nożem K. A. był na tyle mocny, że coś chrupnęło pokrzywdzonemu w kręgosłupie – koresponduje to z wnioskiem opinii sądową-lekarskiej, stosownie do którego w istocie jedno z uderzeń zadanych w okolicach kręgosłupa ofiary było silniejsze od pozostałych i wymagało przebicia się przez układ kostny ).

Dokonując oceny wartości dowodowej zeznań Y. M. trzeba na koniec podnieść, a to dla domknięcia tego wątku, iż powody które legły u podstaw jego decyzji o obciążeniu I. H. są dość obojętne. Najważniejsze, iż próżno w nich szukać jakiejkolwiek manipulacji, oczekiwania własnych doraźnych korzyści procesowych, przede wszystkim jednak przedmiotowe postępowanie odwoławcze, a ściślej rzecz ujmując jego wynik, ograniczyło znaczenie tej relacji procesowej wyłącznie do tych okoliczności, które w pierwszym rzędzie znajdują odzwierciedlenie w zapisach monitoringu, a szerzej także w pozostałych dowodach (te świadczące o obecności, a w konsekwencji o udziale I. H. w zarzucanych mu przestępstwach, bo nieuchronnie ona do tego prowadzi - napastników było bez wątpienia czterech, a jednym z nich okazał się I. H., wyliczane zostały już wcześniej).

Z wyjaśnień D. D. (3) i M. D. w powiązaniu, choć już tylko ogólnym, z innymi dowodami przydatnymi do stwierdzenia tej okoliczności, wynika zatem wprost, kto krytycznej nocy znalazł się na miejscu przestępstwa, jak wyglądał ich rozkład w samochodach, którymi przyjechali, który z napastników zajmował w ich pojeździe poszczególne miejsca, a nawet w jakiej kolejności je opuścili (nawiasem mówiąc tak zapis monitoringu na rozprawie głównej zinterpretował nawet I. H. - vide k . 1021).

Pozwoliło to Sądowi Apelacyjnemu ustalić na podstawie zapisu zawartego w folderze Camera 1 plik 2 (k. 490) ubiory (i sylwetki) poszczególnych sprawców, co znakomicie ułatwiło zrekonstruowanie roli i poziomu zaangażowania każdego z nich, w szczególności od fazy ataku na K. A., kiedy to doszło do zamieszania, przemieszczenia się ofiary i sprawców, na podstawie wyglądu dolnych części ich ciał (i poniekąd, choć już w niniejszym zakresie, sylwetkek).

I. H. (1) pojazd opuścił jako pierwszy z miejsca obok kierowcy - ubrany był w ciemne spodnie, ciemne buty, kurtkę z jasnymi rękawami, charakteryzował się najpotężniejszą budową ciała, po nim, zza fotela kierowcy, wysiadł M. D. – miał na sobie jasne spodnie i jasne buty, jako ostatni zaś poza samochodem znalazł się D. D. (3), który był jego kierowcą – ubrany był w jasne spodnie i ciemne buty (z tej perspektywy na monitoringu wyraźnie widać, że D. D. (3) wychodząc z miejsca kierowcy trzymał najpierw w lewej dłoni nóż, następnie prawą ręką zamknął drzwi pojazdu, a w końcu przyłożył nóż do prawej dłoni).

Ustalenia związane z tożsamością sprawców i ich cechami charakterystycznymi umożliwiającymi dokonywanie bieżącej, a na domiar tego nieprzerwanej, identyfikacji każdego z nich na odtwarzanych zapisach monitoringu pozwalają Sądowi Apelacyjnemu na omówieniu zarówno tej warstwy, którą dowody te przedstawiają, jak i tej, co zresztą nie mniej ważne, której one nie odzwierciedlają (a zatem po prostu nie miały, bo nie mogły mieć, miejsca). Tymczasem to właśnie one w ogóle stanowią, w ostatecznym rozrachunku to najważniejsze pewne, obiektywne źródło rekonstrukcji wszystkich etapów przedmiotowego zdarzenia, weryfikacji wartości procesowej pozostałych dowodów i podstawę do zdemaskowania zamiarów (ich braku) poszczególnych oskarżonych (i nie objętego postępowaniem I. H. (1)).

Zaczynając od tego drugiego wątku stwierdzić najpierw należy, iż próżno szukać w okolicznościach rozpatrywanej sprawy rzekomej zmowy napastników ukierunkowanej na zgładzenie Aylyi Ahmedowej-Mehmedowej, dokonaniu przez nich podziału ról w tej płaszczyźnie po opuszczeniu samochodów, obejmowania przez D. D. (3) i M. D. oraz I. H. (1) swoim zamiarem działań I. H. wymierzonych w tę pokrzywdzoną.

Po pierwsze, sprawcy znaleźli się na miejscu przestępstwa dążąc wyłącznie do konfrontacji z K. A. (mówiąc wprost chcieli dokonać jego zabójstwa), w ogóle nie zakładali obecności A. M., kiedy natomiast na nią się natknęli, nie ustalili żadną miarą, że i ona stanie się ofiarą ataku, tak naprawdę nie zwracali na nią uwagi, zignorowali ją.

Zapis monitoringu w folderze (...) plik (...) (k. 490), ale w powiązaniu z plikiem zawartym na zapisie monitoringu znajdującym się na k. 80 (mniej więcej od jego 14.44 minuty) przekonuje, iż pierwszy przyjechał I. H., ale pojazd swój opuścił dopiero wtedy, gdy z drugiego samochodu wysiadał już I. H. (1).

A. M. nie ma obaw przed przybyłymi mężczyznami, wszystkich ich osobiście zna, występuje krok ich kierunku przed K. A. bezsprzecznie zakładając skuteczność perswazji ze swojej strony, możliwość powstrzymania ich starcia z pokrzywdzonym.

M. D. po wyjściu z auta od razu kieruje się do pokrzywdzonych, z jego prawej strony podchodzi do niego I. H. (1), obok którego z kolei znajduje się I. H., D. D. (3) natomiast, który wysiadł jak ostatni, pozostaje minimalnie z tyłu, z lewej strony brata, trzyma już, od momentu opuszczenia auta, nóż w prawej ręce.

Wbrew ustaleniom Sądu Okręgowego pokrzywdzona nie budzi zainteresowania sprawców. I. H. próbuje ją ominąć z prawej strony patrząc w kierunku, z którego nadchodzi, chce się zbliżyć do K. A., a z tej samej strony zamierza pokrzywdzoną obejść I. H. (1).

Pierwszy wszakże przy niej znajduje się M. D., wyciąga swoje prawe ramię próbując odciąć pokrzywdzoną od I. H. (1), wyraźnie stawiając ją poza nawiasem planowanego ataku, wykonuje gest przeczenia dłonią z wyciągniętym palcem wskazującym, który odkodować należy, zdaniem Sądu Apelacyjnego, jako komunikat “nie o nią chodzi’, “zostaw ją”, w sposób oczywisty chroni ją przed fizyczną krzywdą (pozostawał w przyszłości z nią w związku i to może tłumaczyć jego postawę).W istocie bracia D. omijają A. M. z lewej strony z perspektywy kierunku, w którym się poruszają, I. H. (1) i I. H. z prawej strony (ona w tym momencie przemieszcza się minimalnie im na przeciw).

Wyłącznym zainteresowaniem wszystkich mężczyzn objęty jest K. A., który w momencie zbliżania się do niego I. H., a wówczas wydaje się on być najbliżej niego, przemieszcza się za plecami pokrzywdzonej w swoją prawą stronę oddalając się od tego oskarżonego (w mniejszym stopniu także od I. H. (1)).

W reakcji na taką sytuację, w chwili kiedy mija ją I. H. (1), a M. i D. D. (3) z drugiej strony (ten ostatni lekko popycha ją w plecy), A. M. obraca się w swoją lewą stronę, wyciąga lewą rękę w kierunku I. H., bezdyskusyjnie chce go powstrzymać, zablokować, a ten ostatni wykonuje wówczas dłonią gest lekceważenia odpędzenia, nie wykazując jeszcze w dalszym ciągu zainteresowania jej osobą i skupiając się na K. A..

Pokrzywdzona ostatecznie chwyta jednak I. H. za lewe ramię, co w powiązaniu z przemieszczeniem się K. A. jeszcze bardziej w swoją prawą stronę powoduje, że ten oskarżony nie dość że zajmuje pozycję najbardziej oddaloną od pokrzywdzonego, na którego atak rozpoczynają już pozostali napastnicy, to jeszcze na jego drodze stoi wówczas A. M., która swoją postawą zamierzoną przez tego oskarżonego agresją fizyczną na pokrzywdzonego coraz bardziej opóźnia.

Dopiero wówczas I. H., powodowany wszakże nie zamiarem usunięcia potencjalnego świadka, ale po prostu zniecierpliwieniem, wyraźną irytacją, podejmuje atak na pokrzywdzoną. Szarpie się z nią, przyciąga ją do siebie, kiedy ona próbuje się od niego oddalić, zadaje jej też dwa ciosy trzymanym w ręku nożem.

I. H. kobiety więcej nie uderza, zostawia ją, a następnie biegiem rusza w kierunku K. A. masakrowanego w tym czasie przez jego synów i I. H. (1).

Ten pośpiech oskarżonego, demonstrowane w ten sposób poczucie spóźnienia, która przeradza się następnie w przepychanie z I. H. (1) w celu dostania się do K. A., zajęcia dogodnej dla siebie pozycji umożliwiającej zadanie ciosów nożem, przekonuje, że A. M. potraktowana została przez I. H. jako przeszkoda na drodze do ataku na K. A., nie była objęta żadnym wcześniejszym planem, ani uzgodnieniami z pozostałymi sprawcami, stanowiła ofiarę indywidualnej, osobistej decyzji tego oskarżonego, na domiar tego wcale nie zamierzonej wcześniej, ale stanowiącej doraźną reakcję na jej inicjatywę, aktywność obliczoną na powstrzymanie I. H. od konfrontacji z towarzyszącym jej wówczas pokrzywdzonym.

W tym stanie rzeczy pełną, wyłączną odpowiedzialność prawno-karną za usiłowanie zabójstwa A. M. ponosi I. H., tylko on ją obejmował swoim przestępczym zainteresowaniem, a prawdę mówiąc to w ogóle świadomością, jako że inni napadający w tym czasie skoncentrowani byli już na K. A., samodzielnie realizował podjęty spontanicznie, sytuacyjnie cel w postaci pozbawienia pokrzywdzonej życia, obejmował go zamiarem bezpośrednim, jako że zadał jej dwa ciosy nożem w powłoki brzuszne, a zatem miejsce obejmujące newralgiczne dla życia człowieka organy, ofiara przeżyła zaś wyłącznie z uwagi na udzielona jej pomoc lekarską.

Napastnik uderzenia ponawiać nie musiał, bo dysponował nad kobietą bezwzględną przewagą fizyczną, pierwszy cios był wystarczający do jej spacyfikowania (tu odnotować należy, iż I. H. nie puścił jej nawet po drugim pchnięciu nożem, nadal ja wówczas do siebie przyciągał, a ostatecznie od ataku na nią odstąpił, bo śpieszył się do podjęcia tego wymierzonego w K. A.), ta dalej idąca destrukcja, z punktu widzenia wyłączenia jej od działań obronnych, choć o minimalnym przecież natężeniu, była po prostu zbędna.

Z kolei zapis monitoringu dokumentujący śmiertelny atak na K. A. pozwala na ustalenie, iż z uwagi zabsorbowanie przez A. M. I. H. i przemieszczenie się tego pokrzywdzonego w stronę, z której zbliżali się do niego M. i D. D. (3) (a po ominięciu kobiety, także I. H. (1)), iż najpierw na niego rzucili się I. H. (1) i M. D., tuż za nimi natomiast znajdował się od początku D. D. (3), który przesuwając się w swoją lewą stronę i szukając dogodnego miejsca do zadania ciosu nożem, zachodził ofiarę z jego prawej strony, a ostatecznie w zasadzie od tyłu.

Pokrzywdzony przez cały czas znajdował się w defensywie, podejmował działania wyłącznie obronne, nie zachowywał się prowokacyjnie, choć próby ucieczki też nie podjął, konfrontacji nie unikał, rzec można zachował się bardzo odważnie, ale przewadze napastników przeciwstawić się nie był w stanie. Napór z ich strony, przypuszczenie ataku z trzech stron bardzo szybko pozbawił pokrzywdzonego szans skutecznej obrony, przeparty został do ściany budynku, a następnie upadł.

Poziom agresji fizycznej, natężenie przemocy, po którą napastnicy śięgnęli, zadawanie pokrzywdzonemu uderzeń pięściami i nogami, przeplatanie ich, bo w obliczu konieczności bronienia się K. A. przed gradem zadawanych mu ciosów należy to rozpatrywać w takich kategoriach, co najmniej dwóch pchnięć nożem przez D. D. (3) (na zapisie zidentyfikować można te momenty, kiedy ten oskarżony doskakuje do ofiary i trzymanym w prawej ręce nożem je wyprowadza), świadczy o maksymalnym ich zaangażowaniu w destrukcję ofiary.

Niesłychana zaciekłość, nieustępliwość sprawców nie tylko nie ustaje, ale w ogóle się nie zmniejsza kiedy najpierw K. A. upada na plecy, następnie dochodzi do jego unieruchomienia, a wreszcie po włączeniu się do ataku na jego osobę przez I. H..

Pokrzywdzony przewrócony został na chodnik głową w kierunku klatki schodowej, z której wcześniej wyszedł, bronił się nogami, cały czas jednak napór sprawców był kontynuowany, wszyscy go szarpali, nieustannie atakowali, bili pięściami i kopali.

M. D. chwycił go za prawą nogę, I. H. (1) zaś za lewą i wspólnie obrócili go nogami w kierunku jezdni. Wówczas dobiegł do nich I. H., który zaczął przepychać się z z I. H. (1), ten ostatni stracił nawet na moment pozycję umożliwiającą zadawanie mu uderzeń, ale wciskając się przed I. H. ją odzyskał. Napierając swoim ciałem na lewą nogę K. A., I. H. (1) spowodował przekręcanie się pokrzywdzonego na lewy bok i odsłonięcie jego pleców. Wtedy doskoczył do nich I. H. i zadał pokrzywdzonemu kilka ciosów nożem w tylną część ciała (w ocenie Sądu Apelacyjnego na monitoringu dopatrzeć się ich można trzech). Żaden z napastników od pokrzywdzonego nie odstępuje, właściwie cały czas konkurują oni ze sobą o to, kto jest bardziej aktywny, zada więcej ciosów, wyrządzi poważniejszą krzywdę, dysponują nieustannie miażdżącą przewagę fizyczną, praktycznie od razu unicestwiają obronę K. A., mają go pod pełną kontrolą, ale ataku nie zaprzestają, ich zaangażowanie się nie zmniejsza w miarę postępów w katowaniu pokrzywdzonego.

Włączenie się do ataku I. H. nie tylko nie zmienia ich postawy, ale właściwie agresję wszystkich sprawców wzajemnie wzmacnia. Nie zaważają oni na kolejne ciosy nożem w plecy pokrzywdzonego, stanu jego bezbronności mający miejsce już wcześniej, efekty uderzeń pięściami i nogami, a przede wszystkim dwóch pchnięć nożem zadanych przez D. D. (3) (wyłącznie tych czynności I. H. mógł nie odnotować).

Napastnicy atak przerywają w tym samym czasie, żaden z nich nie nabiera w którejkolwiek z jego wcześniejszych faz dystansu, nie zmniejsza swojej agresji, ewakuują się z miejsca zdarzenia jednocześnie (choć tu odnotować wypada, iż z zapisu monitoringu wynika nawet, że pierwotnie I. H. myli samochody, próbuje najpierw omyłkowo wsiąść do tego, którym przyjechali pozostali sprawcy, podchodząc zaś do niego składa trzymany w rękach nóż).

Bezsprzecznie zebrane dowody, w tym objęte analizą zapisy monitoringu posiadające znacznie zdecydowanie kluczowe, pozwalają na zidentyfikowanie faktu posługiwania się krytycznej nocy nożem przez D. H., tym niemniej czynności sprawcze polegające na zadaniu tymi niebezpiecznymi narzędziami ciosów K. A. – czterech w plecy, w podbrzusze i tętnicę udową, w tym i tego (tych) śmiertelnego, były objęte zamiarami wszystkich napastników.

Twierdzenia oskarżonych, iż ich konfrontacja z K. A. miała rzekomo ograniczyć się do pobicia pozostaje gołosłowna, niepoważna, oderwana i od jej skutków, i od przebiegu (tu znowu podkreślić można, że udokumentowanego zapisem monitoringu).

W istocie posiadania przez dwóch sprawców noży w rękach w pierwszej, mającej miejsce od razu po wyjściu z samochodów, fazie (ten w ręce D. D. (3) po prostu widać, a na jednym z zabezpieczonych później ujawniono jego krew, ten z kolei należący do I. H. musiał być wówczas przez niego trzymany, bo w trakcie zwarcia z A. M. po niego nie sięga, a do zadania jej nim dwóch ciosów dochodzi, jednocześnie jednak jego aktywność w stosunku do K. A. od początku przez pozostałych sprawców jest obserwowana, a przecież też spodziewana, i nie spotyka się z ich jakąkolwiek reakcją) prowadzi do jednoznacznego, jedynego możliwego wniosku, iż napastnicy przyjechali K. A. zabić, ich bezpośrednim, wspólnym zamiarem było odebranie mu życia, jemu podporządkowali całe swoje zaangażowanie, nikt nie miał jakichkolwiek hamulców, wszyscy demonstrowali zaawansowaną w istocie w niesłychanym stopniu determinację, zdecydowanie, konsekwencję.

Sprawców łączył wspólny plan, był on z góry ustalony, nikt nie miał co do niego wątpliwości, przeciwnie panował pomiędzy nimi swoisty wyścig w stosowaniu przemocy fizycznej, obliczonej najpierw na przełamanie oporu pokrzywdzonego, a następnie jego zmasakrowanie.

Wszyscy oskarżeni (i I. H. (1)) ściśle z sobą współdziałali, zaangażowanie każdego z nich determinowało skuteczność, efektywność tych czynności sprawczych, które były z udziałem pozostałych. Nie budzi żadnych wątpliwości, że poszczególni napastnicy pełną świadomością obejmowali cały katalog działań realizowanych przez pozostałych uczestników ataku wymierzonego w K. A., akceptowali je w nieograniczonym niczym zakazie, użycie noża przez dwóch z nich nie stanowiło jakiegokolwiek zaskoczenia dla innych, nie spotkało się z ich negatywną reakcją, żaden nie odstąpił od pokrzywdzonego wcześniej niż pozostali.

Obrazu tego żadną miarą nie zmienia bierność dwóch mężczyzn, którzy na miejsce zdarzenia przyjechali z I. H., zaniechanie przez nich uwikłania się w zajście, ucieczka w momencie, kiedy jego skutki stały się oczywiste. Akurat oni przebiegiem konfrontacji mogli zostać zaskoczeni, a skoro byli w stanie objąć analizą obserwowaną sytuacją, ocenić jego skalę i generowane dla pokrzywdzonych niebezpieczeństwo, to tym bardziej otwierało to drogę do tego samego oskarżonym (i znowu I. H. (1)), którzy świetnie przecież musieli się orientować czego mogą się po sobie spodziewać i na co ich strać (akurat takie zachowanie tych mężczyzn przekreśla przy okazji teorię I. H., iż to ktoś nieustalony miał być czwartym sprawcą, bo to on wsiadł na miejsce kierowcy, a zdaniem D. D. (3) w ogóle odjechał sam).

W podsumowaniu tego wątku podnieść należy, iż zarówno kwestia tego, który ze sprawców zadał pokrzywdzonemu K. A. ciosy nożem, w tym i te czy to śmiertelne, czy to potencjalnie prowadzące do zgonu, w ostatecznym rozrachunku i tak nie posiada zasadniczego znaczenia, żadną miarą nie determinuje tak charakteru, jak i zakresu odpowiedzialności prawno-karnej żadnego z oskarżonych.

W ślad za Sądem Okręgowym powtórzyć należy, iż oskarżeni zabójstwa K. A. dopuścili się w warunkach współsprawstwa rozumianego jako wykonanie czynu zabronionego wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami, co oznacza zachowanie zgodne z podziałem ról, a to sprawia, że nie każdy ze współsprawców musi osobiście realizować wszystkie znamiona przestępstwa, każdy musi jednak podejmować takie działania, które łącznie z działaniami innych uczestników porozumienia (tu oskarżonych i I. H. (1)) zmierza do dokonania przestępstwa. Zatem dla przyjęcia współsprawstwa nie jest konieczne, aby każda z osób działających w porozumieniu realizowała własnym działaniem znamię czynu zabronionego (w tym przypadku „zabija człowieka”), lecz wystarczy, iż osoba taka – dążąca do realizacji zaplanowanego wspólnie czynu – działa w ramach uzgodnionego podziału ról, co najmniej ułatwia bezpośredniemu sprawcy (sprawcom) wykonanie wspólnego celu. Cechą współsprawstwa jest to, że umożliwia ono przypisanie jednemu współsprawcy tego, co uczynił jego wspólnik w wykonaniu łączącego ich porozumienia. Odwołując się do judykatów Sądu Najwyższego i jednego z Sądów Apelacyjnych, Sąd od meriti wskazał, że nawet przyjmując, iż współsprawstwo – od strony podmiotowej – nie musi polegać na realizacji znamion czasownikowych ujętych w opisie czynu zabronionego w części szczególnej kodeksu karnego, w każdym przypadku konieczne jest wykazanie, że sprawca podjął takie zachowanie, które na gruncie porozumienia stanowiło konieczny lub bardzo istotny warunek realizacji przez innego współsprawcę (tu współsprawców) znamion czynności wykonawczej w danym typie czynu zabronionego. W istocie współsprawcą będzie zatem zarówno osoba, która w porozumieniu z inną realizuje całość lub część znamion czynu zabronionego, jak i taka osoba (tu osoby), która wprawdzie nie wykonuje czynności odpowiadającej znaczeniu czasownikowemu danego czynu zabronionego, ale której zachowanie się uzgodnione ze wspólnikiem (wspólnikami) – stanowi istotny wkład w realizacji przestępczego zamachu.

W tej płaszczyźnie odnieść wypada się krytycznie do zarzutu odwoławczego obrońcy M. D. i D. D. (3) na okoliczność, że śmiertelny miał rzekomo okazać się cios nożem w tętnicę udową pokrzywdzonego K. A., zaś pozostałe obrażenia, dla skutku śmiertelnego miały pozostawać bez znaczenia.

Tymczasem po pierwsze, w opinii sadowo-lekarskiej (k. 778 verte – 779) w ogóle takich ustaleń próżno szukać, po drugie zaś, po raz kolejny podkreślić należy, iż zidentyfikowanie napastnika, który zadał czy to właśnie uderzenie w tętnicę udową, czy którekolwiek z pozostałych, dla odpowiedzialności prawnokarnej wszystkich oskarżonych ma znaczenie wtórne w tym sensie, że jej podstaw nie determinuje. Ta ostatnia kwestia omówiona została we wcześniejszych rozważaniach, a zatem za zbędne uznać należy powracanie do niej w tym miejscu, choć ewidentnie oskarżeni takiej konstrukcji ich odpowiedzialności czy to zrozumieć, czy to przyjąć, nie są w stanie.

Autorowi apelacji, w której zarzut ten się znalazł, zwrócić natomiast należy uwagę, iż w przywołanej wyżej sprawie stwierdzono, iż przyczyną zgonu K. A. były liczne rany kłuto-cięte z towarzyszącym masywnym krwotokiem zewnętrznym i wewnętrznym, szczególnie z ran pleców, drążących do jam opłucnowych z uszkodzeniem w przebiegu kanałów ran naczyń i płuc oraz rana kłuto-cięta uda prawego z uszkodzeniem w przebiegu kanału rany naczyń krwionośnych, w tym głębokiej tętnicy udowej. W konsekwencji ciosy nożem wymierzone w plecy pokrzywdzonego i jego podbrzusza nie zostały zakwalifikowane jako przeżyciowe, biegły z zakresu medycyny sądowej w ten sposób określił moment czasowy ich zadania, w tym i tego w tętnicę udową, ustalił po prostu, że do sześciokrotnego ugodzenia pokrzywdzonego doszło wtedy, kiedy on jeszcze żył (potwierdza to monitoring, na którym widoczny jest K. A. po zakończeniu rozpatrywanego zdarzenia).

Ustalenie wszakże, iż w trakcie ataku na K. A. M. D. nie zadawał osobiście ciosów nożem pokrzywdzonemu musiało skutkować w tym zakresie zmianą opisu czynu mu zarzuconego poprzez wyeliminowanie z niego tych czynności sprawczych.

Wniesienie apelacji wyłącznie na korzyść oskarżonych stanowiło procesową przeszkodę do uzupełnienia o ten element opisu czynu zarzucanego z kolei D. D. (3), choć zapis monitoringu na taką rekonstrukcję pozwala (i ta sytuacja nie wpływa na zakres odpowiedzialności prawnokarnej), a Sąd Okręgowy w swych ustaleniach faktycznych to przyjął.

Tu, już poza zakresem środków odwoławczych, zaznaczyć trzeba, iż z tych samych powodów Sąd Apelacyjny nie zmienił w stosunku do żadnych z oskarżonych opisu czynu popełnionego przez nich na szkodę K. A. w zakresie ilości zadanych mu uderzeń nożem.

Pierwszoinstancyjne ustalenia faktyczne odzwierciedlone pisemnym uzasadnieniem zaskarżonego wyroku wskazują, zgodnie zresztą z dokumentacją medyczną i wynikami sekcji zwłok, iż pokrzywdzonemu zadano łącznie szczęść ciosów nożem, tymczasem w opisie w stosunku do wszystkich przyjęto, iż ran kłutych miało być pięć, a na domiar tego dwie z nich osobiście miał spowodować I. H. (w ocenie Sądu Apelacyjego zapis monitorujący Camera 2 plik 2 na k. 490 pozwala zidentyfikować jednak przynajmniej trzy uderzenia nożem pochodzące od tego oskarżonego).

Rzecz w tym, że w tym przypadku okoliczności te znowu nie wykreślają ani charakteru, ani granic odpowiedzialności karnej któregokolwiek z oskarżonych, nakaz zatem orzekania wyłącznie na ich korzyść, pozostał bez wpływu na wyniki postępowania odwoławczego (rzecz jasne w tej płaszczyźnie).

Sąd ad meriti dokonał właściwej oceny wszystkich zgromadzonych dowodów, choć, jak już wcześniej wskazano, przynajmniej po części, niektórym z nich przypisał zbyt duże znaczenie procesowe, a z kolei wartość dowodową zapisów monitorningu nie dość mocno zaakcentował.

W pierwszym rzędzie podkreślić wypada na tę okoliczność, iż wiarygodność A. M. nie może być negatywnie weryfikowana przez forsowany przez nią pogląd o obecności krytycznego dnia w samochodzie I. H. jego znajomej A. H., zresztą niezależnie od konsekwencji w tym zakresie po jej stronie.

Pamiętać trzeba o dramatyczności jej doświadczenia, gwałtownym, zaskakującym dla niej przebiegu zdarzenia, zadaniu jej ciężkich ran nożem, a wrzeszczcie śmierci pokrzywdzonego, z którym pozostawała w związku i wspólnie zamieszkiwała.

W istocie zatem najbardziej prawdopodobna okazuje się jej pomyłka dotycząca obecności tej kobiety (a miała ona tylko usłyszeć jej głos), choć nie sposób definitywnie przekreślić tej możliwości w ogóle ( wszak w porzuconym pojeździe I. H. znaleziono jej kurtkę, a w jednym z zabezpieczonych niedopałów papierosa stwierdzono jej DNA), jak również przebywania w aucie kogoś innego - z przyczyn natury oczywistej oskarżony I. H. nie byłby zainteresowany ujawnianiem świadka, który potencjalnie stanowiłby dla niego procesowe zagrożenie złożenia obciążających zeznań ( już tylko na marginesie wspomnieć można, że jednak krytycznego dni nieco wcześniej, I. H., A. H. miał jednak odwiedzić).

Niezależnie jednak od źródła takiej postawy pokrzywdzonej, okoliczność ta posiada znaczenie zupełnie drugorzędne – raz jeszcze podnieść trzeba, iż jej zeznania w zasadzie pozwalają, ale też obok całego szeregu dowodów omówionych wcześniej, na identyfikację I. H. (pozostałych sprawców już wtórnie,bo ich obecność na miejscu przestępstwa nie budziła wątpliwości), natomiast w bardzo wąskim zakresie okazują się przydatne do zrekonstruowania przebiegu rozpatrywanych zdarzeń (i na domiar tylko tego jej dotyczącego, które akurat zarejestrowane na monitoringu zostało w sposób najbardziej czytelny, przedstawiający cały przebieg ataku, czynności sprawcze napastnika, postawę pokrzywdzonej, moment, a jak wcześniej zostało już to objęte rozważanimi Sądu odwoławczego, także bezpośrednie powody, rozpoczęcia napaści na nią i jej zakończenia).

Wyjaśnienia braci M. D. i D. D. (3) zasadnie zdyskwalifikowane zostały przez Sąd ad meriti, w ich zasadniczym, bo odnoszącym się do kwestii zamiaru, zakresie według kryterium wiarygodności.

Oskarżeni ci przebieg przedmiotowego zdarzenia zrelacjonowali w sposób sprzeczny z zapisami monitoringu je dokumentującymi, z tej perspektywy rzec można, że po prostu naiwnie, nie byli w stanie konstruktywnie odnieść się do odtworzonych im treści, bezkrytycznie utrzymywali, iż ich udział, role, podjęte w stosunku do K. A., działania miały się rzekomo przedstawiać inaczej niż to wynika z wymowy dowodów, które legły u podstaw ich rekonstrukcji.

W istocie to nie oni zostali zaskoczeni rozwojem sytuacji krytycznej nocy, bo przecież dwóch napastników od razu dzierżylo w rękach noże, ale wyłącznie pokrzywdzeni.

Jakkolwiek zarówno brat K. A., jak i A. M. natychmiast zidentyfikowali niebezpieczeństwo wynikające z ewentualnej konfrontacji pokrzywdzonego z późniejszymi sprawcami, oboje mu kontakt z nimi odradzali, a pokrzywdzona nawet udała się w jego towarzystwie na spotkanie, to bezsprzecznie charakter napaści nie został przez nich przewidziany.

K. A. spodziewał się siłowego zwarcia, był na nie gotowy nawet w obliczu zakładania przewagi fizycznej napastników, tym niemniej z uwagi na jej miażdżący charakter, nie był w stanie skutecznie przeciwstawić się ich zamiarowi dokonania jego zabójstwa, którego już nie przewidział.

Sprawcy wprowadzili go wcześniej w błąd, rozmowa która skłoniła go do podjęcia wyzwania z ich strony nie pozwoliła na odkodowanie przez niego rzeczywistych intencji napastników, przewidzenie środków po które sięgną, poziomu i charakteru zaplanowanej przez nich przemocy. Postawa jego późniejszych zabójców rozpatrywana winna być w kategoriach swego rodzaju podstępu, założonej z góry nieszczerości, a to w celu wywabienia pokrzywdzonego, sprowokowania go do konfrontacji i zbudowania na jej potrzeby tak dużej przewagi, że jej tragiczny wynik był dla nich od samego początku pewny, dość łatwo osiągalny, odebranie K. A. życia przy poziomie zaangażowania oskarżonych (i I. H. (1)) nie mogło się nie powieść (pozostawienie samochodów z włączonymi silnikami, przygotowanych do natychmiastowej ucieczki, późniejsze ich porzucenie, zbiegnięcie za granicę wprost z miejsca przestępstwa tylko to potwierdza).

Zarówno kwestia tego, kto w ostatecznym rozrachunku przeprowadził rozmowę telefoniczną, z K. A., jak również jej przebieg, okazują się obojętne, w żadnym razie nie pozwalają one na zidentyfikowanie zamiarów oskarżonych, a tym bardziej, jak chce tego obrońca M. D. i D. D. (3), ich braku po stronie tych ostatnich.

Istotna okazuje się tutaj wyłącznie postawa napastników demonstrowana od chwili przyjazdu sprawców na spotkanie z pokrzywdzonymi, do zakończenia ataku na K. A., poziom ich zaangażowania, pełna współpraca, kooperacja, wzajemne wspieranie się, uzupełnianie swoimi działaniami tych realizowanych prze pozostałych tak, aby w sumie były one optymalne, jak najbardziej efektywne i prowadziły do przełamania obrony pokrzywdzonego bez jakiegokolwiek szwanku dla nich.

Podobnie przedstawia się znaczenie motywu, którym sprawcy mieli się kierować.

Jakkolwiek Sąd ad meritti skatalogował wszystkie te przedstawione w przedmiotowym postępowaniu, to w istocie, zdaniem Sądu Apelacyjnego, najbardziej niemiarodajnie przedstawia się ten wynikający z konfliktu pomiędzy I. H. (1) i K. A..

Niezależnie wszakże od tego, czy właśnie on stanowił impuls do działań przestępczych oskarżonych, czy też poszukiwać należałoby go w rozliczeniach finansowych, a nawet rzekomym sporze o partnerkę pokrzywdzonego, żaden z nich w najmniejszym stopniu nie usprawiedliwiał jakiejkolwiek formy przemocy. Wszystkie winny być rozpatrywane w kategoriach błahych przesłanek, zupełnie nieadekwatnych do czynności sprawczych, po które napastnicy sięgnęli i ich nieuniknionego, w realiach przedmiotowego zajścia finału. Konstatacja obrońcy M. D. i D. D. (3), iż funkcjonował pomiędzy obiema rodzinami swoisty zadawniony konflikt, który jednak miał nie dotyczyć bezpośrednio tych oskarżonych, stanowi akurat dla nich okoliczność obciążającą, świadczy bowiem o tym, że podjęli świadomą decyzję o zaangażowaniu się w bardzo poważny konflikt z prawem w zasadzie bez powodu odegrali w nim pierwszoplanowe role, nie ustępowali nikomu w aktywności, natężeniu demonstrowanej agresji.

Rzecz jasna nie sposób tłumaczyć takiej ich postawy profilami psychologicznymi, podatnością na wpływ innych osób ( D. D. (3)), czy osobowością o cechach zależnych, skłonnością do poddawania się i podporządkowywania wpływom, presji i woli innych osób ( M. D.), a szerzej relacjami braci ze swoim ojcem I. H..

Oskarżeni krytycznego dnia nie działali w stanie zniesionej, bądź ograniczonej w stopniu znacznym którejkolwiek z dyspozycji poczytalności, dysponowali niezakłóconą zdolnością do rozpoznania znaczenia zarzucanych im czynów i pokierowania swoim postępowaniem, do ataku na K. A. przystąpili z niezwykłym animuszem, entuzjazmem, bez żadnych kalkulacji, prześcigali się z pozostałymi sprawcami w natężeniu przemocy fizycznej, poziomie zaangażowania i determinacji ich zachowania w najmniejszym nawet stopniu nie było bardziej oszczędne od tego demonstrowanego przez I. H. (1), byli w pełni samodzielni, nie wymagali żadnej presji, inspiracji, w tym przede wszystkim ze stron ojca, istotną część ataku przeprowadzili bez udziału ( i wsparcia, choćby mentalnego) I. H..

I. H. (1) w istocie nie został ujęty, nie objęto go przedmiotowym postepowaniem karnym, oczekiwać wszakże należy, iż w przyszłości odpowiedzialność prawnokarna dosięgnie także jego.

Z perspektywy natomiast sytuacji procesowej pozostałych oskarżonych, w tym I. H. w pierwszym rzędzie, jako że jego obrońca zwrócił na to uwagę w swej apelacji, potencjalne wyjaśnienia tego sprawcy mogłoby okazać się przydatne dowodowo, tym niemniej zarejestrowany kamerami monitoringu przebieg całego rozpatrywanego zajścia w zakresie, w jakim okazałyby się one niezgodne z zapisami je dokumentującymi, podlegałyby na i tak negatywnej weryfikacji.

W konsekwencji aktualnie nie sposób upatrywać w nich źródła dowodowego, które byłoby w stanie zmienić wynik rozpatrywanej sprawy w jakimkolwiek stopniu.

Na koniec podkreślić należy, iż refleksja obrońcy I. H., iż wyjaśnienia tego oskarżonego były konsekwentne, a jego wersja od początku do końca spójna, w najmniejszym nawet stopniu nie podważa pozytywnego wniosku Sądu Okręgowego o sprastwie i winie co do obu popełnionych przez niego przestępstw.

W istocie linia obrony forsowana przez I. H. okazała się naiwna, w dużej mierze pozbawiona sensu, niedorzeczna, sprzeczna nie tylko z dowodami stanowiącymi podstawę pierwszoplanowych ustaleń faktycznych, ale też w zakresie, jak się zdaje w ujęciu autora apelacji najważniejszym dotyczącym obecności I. H. na miejscu obu przestępstw, z wyjaśnieniami jego synów- kwestia mizernej wiarygodności relacji I. H. objęta została wcześniejszymi rozważaniami, co zwalnia Sąd odwoławczy od powielania ich w tym miejscu.

Na uwzględnienie nie zasługiwał zarzut rażącej niewspółmierności kary zawarty w apelacji obrońcy M. D. i D. D. (3), choć zmiana zaskarżonego wyroku polegająca na uchyleniu w stosunku do nich rozstrzygnięć o karach łącznych pozbawienia wolności i uniewinnieniu ich obu od przestępstwa usiłowania zabójstwa A. M., ograniczył go już tylko do kar jednostkowych dobranych wobec ich obu za przestępstwo zabójstwa K. A..

Sąd Okręgowy ze wszech miar zasadnie sięgnął wobec M. D. i D. D. (3) po kary 25 lat pozbawienia wolności, nie dopuścił się w najmniejszym stopniu przerysowania stopnia społecznej szkodliwości czynu, za które je wymierzono, ani też stopnia ich winy.

Oskarżeni działali wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami, wraz z pozostałymi napastnikami stworzyli tak dużą przewagę fizyczną nad pokrzywdzonym, że wynik starcia z nim był na ich korzyść od początku przesądzony.

Zabójstwo K. A. zostało przez nich zaplanowane, obaj mieli pełną świadomość celu, do realizacji którego dążą - dwóch napastników (w tym D. D. (3), który mógł korzystać nawet z zapasowego) miało od początku zajścia noże w rękach, w jego trakcie zadawali nimi ciosy (D. D. (3) osobiście), żadnemu z nich nie mogła też ujść aktywność na tym polu I. H..

Sprawcy zademonstrowali zaawansowaną brutalność, wyjątkową agresję, zdecydowanie, konsekwencję, żaden nawet na chwilę nie zaprzestał ataku, wzajemną rywalizacją objęli wręcz swoje osobiste zaangażowanie w przestępstwo na szkodę K. A., jakkolwiek obaj, stosując z innymi napastnikami rozbudowane repertuar środków przemocy, dążyli najpierw do doprowadzenia pokrzywdzonego do stanu bezbronności, w tym już wówczas poprzez zadawanie ciosów nożem przez D. D. (3), w ostatecznym rozrachunku zaś do jego eliminacji, nieustannie wzajemnie się wspierali, każdy absorbował uwagę ofiary, ale też zarówno oni, jak i I. H. (i I. H. (1)), starali się wykazywać gorliwość większą od innych.

W wyniku ataku doprowadzili do skutku najdalej idącego z tych potencjalnie możliwych, w jego efekcie pokrzywdzony stracił życie, powód zaś ich uwikłania się w przestępstwo zabójstwa był całkiem błahy, a stosownie do stanowiska ich obrony (ten pogląd Sąd Apelacyjny podziela) nawet ich bezpośrednio nie dotyczył, miał, można nawet tak to ująć, charakter zadawniony.

Pamiętać też trzeba o jakimkolwiek braku u nich hamulców, ignorowaniu obecności A. M., ale także innych świadków, przynajmniej mężczyzn, z którymi przyjechał I. H., działaniu w miejscu publicznym, na ulicy przed budynkiem wielorodzinnym, a w konsekwencji manifestowanym poczuciu bezkarności, wzmocnionym zapewne zaplanowaną ewakuacją.

Pomimo zatem dotychczasowej niekaralności sądowej M. D. i D. D. (3), ich stosunkowo młodego wieku, jako sprawiedliwa w istocie okazuje się w stosunku do nich obu wyłącznie kara specjalna 25 lat pozbawienia wolności. Gwarantuje ona skuteczną realizację wszystkich celów represji karnej, w szczególności skuteczne wdrożanie tych oskarżonych do przestrzegania porządku prawnego w przyszłości, szanowania dobra najważniejszego, jakie stanowi życie człowieka, skuteczny proces resocjalizacji, który bezsprzecznie musi być długotrwały.

Sąd Apelacyjny zmienił jednak zaskarżony wyrok na korzyść braci D. poprzez uchylenie w stosunku do nich orzeczeń o możliwości skorzystania z warunkowego zwolnienia po odbyciu kar 20 lat pozbawienia wolności, uznając je już za nadmiernie dolegliwe, zbyt daleko w czasie odsuwającą perspektywę odzyskania przez oskarżonych wolności, a w niej przecież aktualnie upatrywać należy po ich stronie motywacji do pracy nad sobą, pomyślności procesu wdrażania ich do respektowania norm społecznych i właściwego funkcjonowania w warunkach izolacji więziennej.

5.  ROZSTRZYGNIĘCIE SĄDU ODWOŁAWCZEGO

0.15.1. Utrzymanie w mocy wyroku sądu pierwszej instancji

0.15.1.1.

Przedmiot utrzymania w mocy

Rozstrzygnięcie o sprawstwie i winie I. H., M. D., D. D. (3) w zakresie przestępstwa zabójstwa K. A. (odpowiednio pkt. I, III i V części dyspozytywnej zaskarżonego wyroku).

Zwięźle o powodach utrzymania w mocy

Sąd Okręgowy zgromadził zupełny katalog dostępnych dowodów, prawidłowo wykreślił ramy pierwszoinstancyjnego postępowania dowodowego, wykazał w tej płaszczyźnie niezbędną aktywność procesową, nie pominął żadnego dowodu przydatnego, choćby potencjalnie, do definitywnego merytorycznego rozstrzygnięcia przedmiotowej sprawy (rzecz jasna poza jego zasięgiem procesowym znalazła się relacja I. H. (1), który ukrywa się przez organami ścigania i zeznania dwóch mężczyzn, którzy krytycznego dnia przyjechali na miejsce przestępstwa z I. H. – ich tożsamość nie została ustalona).

Zebrany materiał dowodowy Sąd ad merita bezbłędnie ocenił.

W procesie tym zademontrował niezbędny krytycyzm, dystans, pogłębioną refleksją, nadał poszczególnym dowodom odpowiednie znaczenie procesowe, choć temu bezsprzecznie wiodącemu-zapisowi monitoringu – poświęcił jednak zbyt mało uwagi, nie dość dosadnie zaakcentował jego rangę i wpływ na wynik postępowania, jeśli zważyć, że w zasadzie poza ustaleniem tożsamości napastników i ich zindywidualizowaniem w oparciu o inne dowody, zarejestrowany przez kamery monitoringu obraz pozwolił praktycznie na samodzielne zrekonstruowanie całego ataku na K. A., wykreślenie roli każdego ze sprawców, a wreszcie ustalenie ich zamiaru.

Sąd merytorycznie właściwy materiał dowodowy wzajemnie ze sobą powiązał, spojrzał na jego całokształt w sposób wszechstronny, kompleksowy.

W konsekwencji ocena dowodów będąca udziałem Sądu Okręgowego jawi się jako swobodna, a nie dowolna, co autorzy obu apelacji (obrońca braci D. wprost, zaś obrońca I. H. poprzez sposób zredagowania skargi apelacyjnej i przedstawioną w niej narrację, bo zarzutu na tę okoliczność nie sformułował).

Odpowiada ona zasadom poprawnego rozumowania, prawidłom logiki, wskazaniem wiedzy i doświadczenia życiowego, a zatem okazuje się dokładnie taka, jak nakazana przepisem art. 7 k.p.k., przeto też z ochrony procesowej wyznaczonej jego dyspozycją korzysta bez żadnych ograniczeń.

Żadną miarą w przedmiotowej sprawie nie pojawiły się wątpliwości tego rodzaju, że ich rozstrzygnięcie winno nastąpić, po myśli art. 5 § 2 k.p.k., na korzyść któregokolwiek z oskarżonych.

Rzecz w tym, iż ich istnienia nie sposób upatrywać w występowaniu w sprawie przeciwstawnych dowodów – tu wyjaśnień M. D. i D. D. (3), którzy swój udział w ataku na K. A. potwierdzali, choć już niewiarygodnie wyjaśniali i jego przebieg, i swoją w nim rolę (przy okazji wskazali też jednak na obecność swego ojca), a także I. H., który swój związek z zabójstwem pokrzywdzonego kwestionował, z dowodami, które legły u podstaw zrekonstruowania rozpatrywanego zajścia, przede wszystkim zapisów monitoringu (jego obiektywny, rzec można techniczny, charakter w zasadzie nie stwarzał żadnej przesłanki do podważenia tego, co na nim zarejestrowano) w powiązaniu z relacjami A. M., zeznaniami świadków, którym ona informację o tożsamości napastników przekazała, a wreszcie dokumentacją medyczną – z pola widzenia skarżących zdaje się w ogóle wymykać ścisły związek pomiędzy napadnięciem na pokrzywdzonego przez czterech ustalonych napastników, a przez stwierdzonymi następnie u niego obrażeniami ciała, w tym łącznie sześcioma ranami zadanymi nożem (ofiara nie odniosła ich w innych okolicznościach, ujawniono je bezpośrednio po zbiegnięciu napastników).

Tymczasem występujące na tle dostępnego zasobu dowodowego rozbieżności, sprzeczności, odmienności po pierwsze, stanowiły naturalną, oczywistą konsekwencję realizowanych przez oskarżonych linii obrony (liczba mnoga uzasadniona jest przyjęciem przez nich odmiennych strategii procesowych), po drugie zaś, okazały się możliwe do kategorycznego, jednoznacznego, nie pozostawiającego marginesu wątpliwości, rozstrzygnięcia w oparciu o wyliczone wcześniej kryteria oceny dowodów.

Bezbłędna analiza i ocena dowodów doprowadziła Sąd ad meriti do niewadliwych ustaleń faktycznych. Sąd ten wskazał, które fakty uznał za udowodnione i na jakich dowodach oparł się w tej mierze, z drugiej zaś strony w pełni przekonująco umotywował powody zdyskwalifikowania według kryterium wiarygodności dowodów przeciwnych - wyjaśnień wszystkich oskarżonych, choć tylko we wskazanych przez siebie zakresach, jako że w ogóle jednak okazały się one przydatne do odtworzenia niektórych aspektów zdarzenia (oczywiście nigdy samodzielnie, ale tylko łącznie z innymi dowodami, z których te same okoliczności i tak wynikały).

Sytuacja ta przekreśla z formalnego punktu widzenia podniesione przez obu skarżących zarzuty błędów w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę zaskarżonego wyroku, które mogły mieć wpływ na jego treść w rozumieniu art. 438 pkt 3 k.p.k.

Rzecz w tym, iż zarzut tego rodzaju znamionuje procesowa skuteczność tylko wtedy, gdy pierwszoinstancyjne ustalenia faktycznie nie znajdują odzwierciedlenia w żadnym spośród zebranych dowodów, bądź też okazują się zgodne jedynie z dowodami ocenionymi przez Sąd merytorycznie właściwy jako pozbawionymi przymiotu wiarogodności.

Sąd Okręgowy dokonał wreszcie prawidłowej subsumpcji ustalonego stanu faktycznego pod normą przepisu art. 148 § 1 k.k., zdemaskował w sposób prawny, stanowczy zamiar wszystkich oskarżonych, ich pełne porozumienie i współdziałanie, uprzednie zaplanowanie przez nich przestępstwa zabójstwa K. A., a następnie jego konsekwentne, wyjątkowe gorliwe, pełne zawziętości i nieustępliwości, zrealizowanie.

0.15.2. Przedmiot utrzymania w mocy

0.0.15.2.1.

Przedmiot i zakres zmiany

Rozstrzygnięcie o sprawstwie i winie I. H. w zakresie przestępstwa usiłowania zabójstwa A. M. (pkt II części dyspozytywnej zaskarżonego wyroku).

Zwięźle o powodach utrzymania w mocy

Sąd Okręgowy zdemaskował całkowicie trafnie I. H. jako sprawce ataku na A. M., bezbłędnie ustalił jego czynności sprawcze polegające na zadaniu pokrzywdzonej dwóch ciosów nożem w brzuch, a na ich podstawie niewadliwie zidentyfikował zamiar dokonania jej zabójstwa, choć już nie sposób zgodzić się, iż powodowy był dążeniem do pozbycia się świadka.

Podkreślić wypada ponownie, bo kwestia ta stanowiła już przedmiot wcześniejszych rozważań Sądu Apelacyjnego, iż refleksja na tę okoliczność mogła być udziałem oskarżonego, tym niemniej dopiero później, natomiast w dniu rozpatrywanego zdarzenia żadną miarą nie była brana przez niego pod uwagę, nie stanowiła motywacji do jego działań wymierzonych w tę pokrzywdzoną.

Przypomnieć należy, iż w początkowej fazie zajścia, jakkolwiek obecność A. M. mogła stanowić dla jego uczestników pewne zaskoczenie, bo byli nastawieni na konfrontację z K. A. (w istocie od razu na jego zabójstwo), oskarżeni, w tym także I. H., w ogóle nie byli zainteresowani jej osobą, nie liczyli się z nią, ignorowali ją, traktowali lekceważąco (uwieńczeniem tego okazał się gest dłonią wykonany przez I. H. mający znamiona odpędzenia, zniecierpliwienia).

Wszyscy ominęli kobietę, zmierzali do K. A., na nim się koncertowali, a już wówczas każdy ze sprawców starał się znaleźć przy nim jako pierwszy. Pierwotnie najbliżej niego pozostawał I. H., ale przemieszczanie się tego pokrzywdzonego spowodowało, że zajął on pozycję od niego najbardziej oddaloną. Reakcja Aylyi Ahmedowej – Mehmedowej obliczona na powstrzymanie I. H. od ataku na K. A., a nie na nią, chwycenie tego oskarżonego za ramię, doprowadziło do irytacji tego ostatniego, powstania u niego, ale dopiero wtedy, indywidualnego, sytuacyjnego, nie uzgodnionego z nikim wcześniej, zamiaru usunięcia pokrzywdzonej za swej drogi.

Wówczas I. H. z kobietą zaczął się szarpać, dążył do uwolnienia się od niej, sięgnął po zdecydowany atak fizyczny, zadał jej dwa ciosy trzymanym od początku zajścia nożem. Charakter tych uderzeń, ich lokalizacja, wyprowadzenie drugiego, gdy opór pokrzywdzonej był już żaden, a wreszcie rodzaj i rozmiar obrażeń ciała powstałych w wyniku tego, zakres niezbędnej pomocy medycznej i potencjalne skutki zaniechania jej udzielenia, wskazują bez żadnych wątpliwości, iż I. H. podjął bezpośredni zamiar pozbawienia pokrzywdzonej życia.

Wyłącznie podejmowane przez pokrzywdzoną próby wyswobodzenia się, oddalenia się od oskarżonego, przewaga fizyczna tego ostatniego i brak możliwości przeciwstawienia się jego przemocy, w powiązaniu z demonstrowanym przez I. H. poczuciem spóźnienia się w ataku na K. A. (obrazuje to pobiegnięcie w kierunku tej ofiary, a następnie przepychanie się przy tej ofierze z I. H.), doprowadziły do zaprzestania agresji ukierunkowanej na A. M., tym bardziej, że po zadaniu jej ran w newralgiczne z punktu widzenia funkcji życiowych organy, oskarżony miał podstawy zakładać, że jej unicestwienie się powiodło, pokrzywdzona tego nie przeżyje (pomylił się niewiele).

Przebieg przedmiotowego zajścia (precyzyjnie rzecz ujmując tej jego fazy) w zasadzie nie był kwestionowany przez obrońcę I. H., niezależnie jednak od tego został po prostu udokumentowany zapisem monitoringu o jakości technicznej pozwalającej ustalić wszystkie jego istotne okoliczności, czynności sprawcze napastnika.

Z tej perspektywy Sąd ad meritii sięgnął po wszystkie dostępne dowody przydatne, choćby tylko potencjalnie najpierw do zidentyfikowania I. H. (na jego obecność wskazali przecież nawet synowie tego oskarżonego, a M. D., po odtworzeniu mu zawartości monitoringu, potwierdził zadanie przez ojca dwóch uderzeń pokrzywdzonej), następnie wszystkie dowody, zgodnie z kryteriami wynikającymi z art. 7 k.p.k., ocenił, a wreszcie dokonał na ich podstawie prawidłowych ustaleń faktycznych (inaczej rzecz miała się wyłącznie w zakresie dotyczącym M. D. i D. D. (3) oraz I. H. (1)).

Sąd ad meriti finalny zamiar I. H. zidentyfikował trafnie, błędne przyjęcie, że powstał on już w pierwotnej fazie zdarzenia, bezpośrednio po przyjeździe jego uczestników, negatywnego wpływu na tę ocenę nie posiada.

W istocie I. H. zaatakował pokrzywdzoną na skutek impulsu wywołanego jej postawą obliczoną na odcięcie go od K. A., zablokowanie jego próby dostania się do jej partnera, nie tylko nie uzgodnił tego wcześniej z synami i I. H. (1), ale jego przemoc w stosunku do pokrzywdzonej kobiety nie została nawet przez nich odnotowana, nie objęli jej swoim zainteresowaniem, bo wówczas już ruszyli w pościg za przemieszczającym się K. A. i do ojca byli w ogóle odwróceni tyłem.

Sąd merytorycznie właściwy rolę I. H. wyświetlił bezbłędnie, zdemaskował wszystkie jego czynności sprawcze i ich skutek, zaś identyfikacja jego osoby (wtórnie wiążąca się z dyskwalifikacją tezy o rzekomym udziale w przestępstwach innych osób określonych jako "R.", do czego otwierały drogę właściwie wszystkie dowody, w tym i wyjaśnienia braci D.) posiadała charakter pozbawionej jakiegokolwiek pierwiastka wątpliwości.

Wszystkie wcześniejsze rozważania Sądu Apelacyjnego poświęcone warstwie dowodowej odnieść należy i do tych dowodów, które pozwoliły na zrekonstruowanie tej części zdarzenia, w której uczestniczył wyłącznie, z pespektywy zasad odpowiedzialności prawnokarnej rzec można, że na własny rachunek, I. H..

0.0.15.2.2.

Przedmiot utrzymania w mocy

Rozstrzygnięcie o karach zasadniczych pozbawienia wolności wymierzonych M. D. i D. D. (3) za przestępstwo zabójstwa K. A..

Zwięźle o powodach utrzymania w mocy

Orzeczenia o karach w tym zakresie omówione zostały we wcześniejszych rozważaniach, jako że objęte zostały zarzutem apelacyjnym.

Posiadają one charakter sprawiedliwych, nie rażą niewspółmiernością, Sąd odwoławczy nie znalazł, ani w oparciu o argumentację autora skargi apelacyjnej, ani też z urzędu, podstaw do zmiany zaskarżonego wyroku w tej części.

0.0.15.2.3.

Przedmiot utrzymania w mocy

Rozstrzygnięcie o karach zasadniczych pozbawienia wolności wymierzonych I. H. oraz o orzeczonej wobec niego karze łącznej pozbawienia wolności.

Zwięźle o powodach utrzymania w mocy

Obrońca I. H. nie podniósł zarzutu rażącej niewspółmierności kary (tak żadnej z jednostkowych, jak i łącznej), a w konsekwencji Sąd Apelacyjny kontrolą instancyjną rozstrzygnięcia na tę okoliczność objął z urzędu.

Prowadzi ona do wniosku, iż obie kary jednostkowe, choć ukształtowane na maksymalnym ustawowym poziomie - dożywotniego pozbawienia wolności, jawią się jako sprawiedliwe, pozbawione cechy rażącej niewspółmierności, akceptowane i oczekiwane społecznie, stwarzające nie tyle szanse na resocjalizację oskarżonego, jeśli zważyć, iż biegła psycholog stwierdziła, że w jego wypadku zachodzi wysokie prawdopodobieństwo popełnienia czynu zabronionego z użyciem przemocy lub groźbą jej użycia, oskarżony nie jest zdolny do doświadczania poczucia winy oraz nie uczy się na podstawie własnych doświadczeń, co prowadzące do niezbędnej izolacji więziennej I. H., odseparowania go od społeczeństwa, zagwarantowania bezpieczeństwa publicznego.

Oskarżony dopuścił się dwóch najcięższych przestępstw, usiłował dokonać zabójstwa A. M. tylko dlatego, że stanęła mu na drodze do ataku na K. A., próbowała go powstrzymać, a tymczasem jego przewaga fizyczna nad nią była oczywista, nie wymagała sięgnięcia po środki tak daleko idące, zakończenie zaś aktywności przestępczej w tej fazie było podyktowane wyłącznie świadomością charakteru zadanych ciosów nożem, przeświadczenia o ich skuteczności, przede wszystkim jednak pośpiechem obliczonym na realizację pierwotnego, zasadniczego zamiaru zgładzenia K. A..

Atak z jego strony na tego ostatniego charakteryzował się wyjątkową determinacją, zaciekłością, nieustępliwością, oskarżony do pokrzywdzonego biegł, aby się nie spóźnić, a przecież widział, że ten pokrzywdzony został już zmasakrowany, obezwładniony, unieruchomiony, po przemoc fizyczną sięgnął zadając szereg ciosów nożem w odsłonięte plecy leżącego na boku pokrzywdzonego, z którym pozostali napastnicy już sobie wcześniej poradzili.

I. H. działał w tym wypadku wspólnie i w porozumieniu z synami (skutki uwikłania się przez nich w przestępstwo były mu obojętne) i I. H. (1), w sposób zaplanowany, bardzo brutalnie, z niesłychanym natężeniem agresji, bezwzględności, w zaangażowaniu w zabójstwo konkurował z pozostałymi napastnikami, dążył do tego, podobnie jak i oni, aby uzyskać w nim rolę wiodącą, pierwszoplanową.

Jednocześnie podkreślić wypada, iż był on już w przeszłości sprawcą przestępstwa zabójstwa (i całego szeregu innych poważnych czynów), spędził ponad dwadzieścia lat w izolacji więziennej, w rozpatrywanej zaś sprawie odpowiadał w warunkach recydywy.

Pomimo tych doświadczeń uwikłał się po raz kolejny w przestępstwa, jednemu pokrzywdzonemu odebrał życie, wywołał u niego nieodwracalne skutki, nie zawahał się zaatakować w sposób stwarzający śmiertelne zagrożenie kobiety, która stanęła mu na drodze krytycznego dnia.

Oskarżony oboje pokrzywdzonych znał, z K. A. łączyć miały go nawet więzy krwi, z pokrzywdzoną natomiast jeden z jego synów pozostawał w przeszłości w związku.

Pomimo tego próżno szukać po jego stronie jakiegokolwiek dystansu, rezerwy, wątpliwości, choć motyw zaplanowanego zabójstwa K. A. był błahy, w najmniejszym stopniu nie usprawiedliwiał jakiejkolwiek formy przemocy fizycznej, a tej idącej najdalej w szczególności.

Kara łączna skonstruowana została w istocie automatycznie, stanowi prostą, wynikającą z ustawy – Kodeks karny, konsekwencję wymierzenia jako jednej z kar zasadniczych podlegających łączeniu kary dożywotniego pozbawienia wolności (tu akurat dwóch o takim charakterze).

Z pełną aprobatą Sądu odwoławczego spotyka się ograniczenie czasowe możliwości ubiegania się przez oskarżonego o warunkowe przedterminowe zwolnienie po odbyciu kary 30 lat pozbawienia wolności.

Charakter czynów, których się dopuścił, poziom ich społecznej szkodliwości, przeszłość kryminalna oskarżonego w powiązaniu z jego profilem psychologicznym, wymagają bezwzględnie jego długoterminowej izolacji więziennej, odseparowania go od społeczeństwa (tu już nie ma znaczenia nawet, w którym kraju), wdrożenia wobec niego bardzo długoterminowego procesu resocjalizacji, którego powodzenia definitywnie, raz na zawsze, przekreślić jeszcze nie można, choć w istocie jego powodzenie stoi pod bardzo dużym znakiem zapytania.

5.2.4

Przedmiot utrzymania w mocy

Rozstrzygnięcia o zadośćuczynieniu od wszystkich oskarżonych na rzecz A. P., a także o zadośćuczynieniu zasądzonym od I. H. na rzecz A. M..

Zwięźle o powodach utrzymania w mocy

Zadośćuczynienie zasądzone solidarnie od wszystkich oskarżonych na rzecz A. P. (brata K. A.) spotyka się z aprobatą Sądu odwoławczego (a dodać wypada, iż jego wysokość nie byłą kwestionowana w żadnej apelacji), nie sposób oceniać go jako szczególnie wygórowanego w obliczu straty najbliższej osoby.

Podobnie traktować należy zasądzone na rzecz A. M., przy czym po zmianach zaskarżonego wyroku, mającego już jej przypaść wyłącznie od I. H..

Jego rozmiar okazuje się adekwatny do poziomu cierpienia pokrzywdzonej, rodzaju i rozmiaru doznanych przez nią obrażeń ciała i wygenerowanego nimi poziomu zagrożenia dla życia i zdrowia pokrzywdzonej, konieczności przejścia leczenia szpitalnego i zakresu niezbędnej do udzielenia jej pomocy medycznej (i ono nie stanowiło przedmiotu zarzutu apelacyjnego).

0.15.3. Zmiana wyroku sądu pierwszej instancji

5.3.1

Przedmiot i zakres zmiany

Uniewinnienie oskarżonych M. D. i D. D. (3) od zarzutu popełnienia przestępstwa usiłowania zabójstwa A. M..

Zwięźle o powodach zmiany

Zamach na życie A. M. żadną miarą nie stanowił przedmiotu wspólnego zamiaru braci D., ich ojca i I. H. (1).

Krytycznej nocy zaplanowali oni dokonanie zabójstwa K. A., przyjechali skonfrontować się wyłącznie z nim, zainteresowani byli tylko jego osobą. Obecności pokrzywdzonej się nie spodziewali (odwodził ją od niej nawet K. A., jego zaś od spotkania z późniejszymi sprawcami brat w rozmowie telefonicznej), w jej obliczu jednak przeszli nad nią do porządku. Nie objęli jej zlikwidowania, zgładzenia żadnym porozumieniem, nie dokonali na tę okoliczność jakiegokolwiek podziału ról. Pokrzywdzona kobieta została pierwotnie przez wszystkich zignorowana, zlekceważona, pozostawiona poza obszarem aktywności napastników. Zmierzając do K. A., którego ona próbowała chronić, zasłonić, ominęli ją z obu jej stron, M. D. odciął ją nawet swoim ramieniem od I. H. (1), gestem zaś dłoni nakazał pozostawienie jej w spokoju, I. H. natomiast w trakcie próby powstrzymania go przez pokrzywdzoną, ograniczył się najpierw do lekceważącego machnięcia ręką, jej odpędzenia.

Dopiero przemieszczenie się K. A. w lewą stronę z perspektywy sprawców (jego prawą) za plecami A. M. powiązane ze złapaniem lewą ręką ramienia (...), który koncentrował się na jej partnerze, chciał się do niego dostać, podążyć za nim, wywołało atak wymierzony w pokrzywdzoną.

Pochodził on wyłącznie od I. H., lokować go należy w ogóle poza świadomością pozostałych napastników, którzy już wtedy rzucili się na K. A.. Stanowił on reakcję tego oskarżonego na postawę pokrzywdzonej, wywołał jego irytację, chęć wyrządzenia A. M. krzywdy za przeciwstawienie się jego zamiarowi zaatakowania jej partnera, do zadania dwóch ciosów nożem trzymanym wówczas w ręku doszło nagle, w celu usunięcia pokrzywdzonej ze swojej drogi, unieszkodliwienia przeszkody, którą ona dla niego stanowiła na drodze do K. A. (ostatecznie udał się do tego ostatniego biegiem).

Zapisy zabezpieczonego monitoringu przekonują, że pomiędzy oskarżonymi (i I. H. (1)) nie miała miejsca żadna kalkulacja związana z obecnością pokrzywdzonej, nie doszło po ich stronie do weryfikacji pierwotnego planu, była ona dla nich całkowicie obojętna.

Zarówno prokurator, jak i w ślad za nim Sąd Okręgowy, wadliwie w tym zakresie zidentyfikowali gesty wykonywane przez napastników po wyjściu z samochodów, nadali im znaczenie nie znajdujące potwierdzenia w zebranych dowodach, ale sprzeczne też z elementarnymi zasadami logiki i doświadczenia życiowego, czego uwieńczenie stanowiła osobliwa konstrukcja rzekomego udziału M. D. i D. D. (3) (a także I. H. (1)) w usiłowaniu zabójstwa A. M. polegającego na odciągnięciu od niej K. A. w celu umożliwienia I. H. ataku na kobietę.

Krytycznym podsumowaniem tej koncepcji niech będzie refleksja (bo w ogóle szeroko omówiona została ona już we wcześniejszych rozważaniach Sądu Apelacyjnego), iż napastnicy pokrzywdzonego w żadnej fazie nie odciągali, ale go po prostu ścigali, a I. H. dążył od początku do tego, aby znaleźć się przy nim jako pierwszy.

Bezsprzecznie zeznania Y. M., z powodów przedstawionych gruntownie już wcześniej, innych ustaleń w tej płaszczyźnie poczynić nie pozwalają, odwołanie się do jego relacji nastąpiło ewidentnie na wyrost.

Przedmiotowe rozstrzygnięcie reformatoryjne doprowadzić musiało do uchylenia w stosunku do braci D. orzeczenia w trybie art. 46 1 k.k. o zadośćuczynieniu na rzecz A. M., w pierwszym wszakże rzędzie orzeczenia o wymierzonych im karach łącznych pozbawienia wolności.

Z urzędu Sąd Apelacyjny skorygował zaskarżony wyrok poprzez prawidłowe ustalenie brzmienia drugiego członu nazwiska M. D. (brzmi ono „I.”, a nie „I.”), a także wskazanie właściwego wymiaru kary pozbawienia wolności, na którą skazany został I. H. wyrokiem sądu bułgarskiego ujętym w opisie czynu jako podstawa jego recydywy. W istocie była to kara 20 lat pozbawienia wolności , choć do jej odbycia doszło w ramach orzeczonej wobec niego następnie kary łącznej 23 lat pozbawienia wolności ( vide 1418-1419 i 1420-1421 wraz z informacją z k. 1116).

6.  Koszty Procesu

Punkt rozstrzygnięcia z wyroku

Przytoczyć okoliczności

pkt III

W oparciu o przepisy art. 624 § 1 k.p.k. i art. 632 pkt 2 k.p.k. w zw. z art. 634 k.p.k. i art.. 17 ust. 1 ustawy z dnia 23 czerwca 1973 r. o opłatach w sprawach karnych oskarżeni zwolnieni zostali od ponoszenia na rzecz Skarbu Państwa opłat – I. H. za postępowanie odwoławcze, pozostali oskarżeni za obie instancje, a także od wydatków związanych z postępowaniem odwoławczym, z tym, że w zakresie rozstrzygnięcia uniewinniającego obciążyły one Skarb Państwa, a u podstaw tej decyzji legły ich sytuacja majątkowa, perspektywa bardzo długoterminowej izolacji więziennej i realne nikłe możliwości ich zarobkowania.

7.  PODPIS

SSA Piotr Brodniak SSA Janusz Jaromin SSA Andrzej Olszewski

SSO (del.) Jacek Szreder SSA Maciej Żelazowski

0.11.3. Granice zaskarżenia

Kolejny numer załącznika

1

Podmiot wnoszący apelację

Obrońca M. D. i D. D. (3)

Rozstrzygnięcie, brak rozstrzygnięcia albo ustalenie, którego dotyczy apelacja

Rozstrzygnięcie o winie i karach

0.11.3.1. Kierunek i zakres zaskarżenia

☒ na korzyść

☐ na niekorzyść

☒ w całości

☐ w części

co do winy

co do kary

co do środka karnego lub innego rozstrzygnięcia albo ustalenia

0.11.3.2. Podniesione zarzuty

Zaznaczyć zarzuty wskazane przez strony w apelacji

art. 438 pkt 1 k.p.k. – obraza przepisów prawa materialnego w zakresie kwalifikacji prawnej czynu przypisanego oskarżonemu

art. 438 pkt 1a k.p.k. – obraza przepisów prawa materialnego w innym wypadku niż wskazany
w art. 438 pkt 1 k.p.k., chyba że pomimo błędnej podstawy prawnej orzeczenie odpowiada prawu

art. 438 pkt 2 k.p.k. – obraza przepisów postępowania, jeżeli mogła ona mieć wpływ na treść orzeczenia

art. 438 pkt 3 k.p.k. – błąd w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę orzeczenia,
jeżeli mógł on mieć wpływ na treść tego orzeczenia

art. 438 pkt 4 k.p.k. – rażąca niewspółmierność kary, środka karnego, nawiązki lub niesłusznego zastosowania albo niezastosowania środka zabezpieczającego, przepadku lub innego środka

art. 439 k.p.k.

brak zarzutów

0.11.4. Wnioski

uchylenie

zmiana

0.11.3. Granice zaskarżenia

Kolejny numer załącznika

2

Podmiot wnoszący apelację

Obrońca I. H.

Rozstrzygnięcie, brak rozstrzygnięcia albo ustalenie, którego dotyczy apelacja

Rozstrzygnięcie o winie

0.11.3.1. Kierunek i zakres zaskarżenia

☐ na korzyść

☒ na niekorzyść

☒ w całości

☐ w części

co do winy

co do kary

co do środka karnego lub innego rozstrzygnięcia albo ustalenia

0.11.3.2. Podniesione zarzuty

Zaznaczyć zarzuty wskazane przez strony w apelacji

art. 438 pkt 1 k.p.k. – obraza przepisów prawa materialnego w zakresie kwalifikacji prawnej czynu przypisanego oskarżonemu

art. 438 pkt 1a k.p.k. – obraza przepisów prawa materialnego w innym wypadku niż wskazany
w art. 438 pkt 1 k.p.k., chyba że pomimo błędnej podstawy prawnej orzeczenie odpowiada prawu

art. 438 pkt 2 k.p.k. – obraza przepisów postępowania, jeżeli mogła ona mieć wpływ na treść orzeczenia

art. 438 pkt 3 k.p.k. – błąd w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę orzeczenia,
jeżeli mógł on mieć wpływ na treść tego orzeczenia

art. 438 pkt 4 k.p.k. – rażąca niewspółmierność kary, środka karnego, nawiązki lub niesłusznego zastosowania albo niezastosowania środka zabezpieczającego, przepadku lub innego środka

art. 439 k.p.k.

brak zarzutów

0.11.4. Wnioski

uchylenie

zmiana

Dodano:  ,  Opublikował(a):  Magdalena Budnik
Podmiot udostępniający informację: Sąd Apelacyjny w Szczecinie
Osoba, która wytworzyła informację:  Janusz Jaromin
Data wytworzenia informacji: